Ostatnio w najnowszym numerze „Do Rzeczy”
ewydanie.dorzeczy.pl/index.php
w dziale OPINIE z Antonim Macierewiczem rozmawiał dziennikarz śledczy Cezary Gmyz .
Panowie przeprowadzili interesującą rozmowę a mnie zastanawia jedno. Czemu w dyskusji publicznej ,oraz całej debacie sprowadzonej już dawno wyłącznie do polityki (sic!) a nie do meritum śledztwa, w kwestii sprawy smoleńskiej używa się nagminnie i potocznie słowa KATASTROFA zamiast tzw. katastrofa , zdarzenie, wydarzenie ,tragedia czy „katastrofa”? Trochę inaczej wygląda sytuacja w nomenklaturze lotniczej gdzie określenie katastrofą czegoś nie udowodnionego jest jakby odruchowe ale i tam istnieje określenie „zdarzenie lotnicze”.
Jak wiemy obu Panom dobrze znany jest stan dotychczasowego śledztwa i dobrze obaj wiedzą ,że w Smoleńsku w dniu 10.04.2010 r. nie było katastrofy, bo nie ma na to dowodów. Są jedynie sugestie i poszlaki obu komisji lotniczych. Sugeruje się ,że samolot się rozbił o drzewo na skutek głupoty i pijaństwa jednak nikt nadal nie wie jak, bo wraku nie złożono. Nikt tak dobrze nie wie jak Cezary Gmyz i Antoni Macierewicz ,że z chwilą znalezienia trotylu na fragmentach dowodów ze Smoleńska tym bardziej używanie słowa katastrofa bez cudzysłowu jest błędem ,nadużyciem , aberracją lub przekłamaniem medialnym. Pan Antoni wprost stwierdza ,że o katastrofie (bez cudzysłowu) przesądziła eksplozja niszcząca samolot w momencie odejścia na drugi krąg. Jeżeli zaistniała eksplozja i są ślady trotylu ,to oba te fakty należy jak najszybciej wyjaśnić a nie przechodzić obok tak kluczowych wskazówek jakby nigdy nic. Nie jest rzeczą normalną ,iż lecący samolot nad ziemią wybucha potem znajduje się ślady trotylu a zdarzenie nazywa się katastrofą. Z pewnością nie jest to wypadek a jak tak to proszę o wyjaśnienia. Może ktoś przewoził butlę gazową czy co tam mogło w czasie lotu nad ziemia wybuchnąć? Jest mały procent prawdopodobieństwa ,że lecący samolot wybucha w powietrzu bez przyczyn zewnętrznych. Należy to badać. Jednak określanie powszechnie KATASTROFA funkcjonujące na czołówkach gazet i w dyskusjach o tragedii smoleńskiej jest demagogią jak na razie. Nikt tej demagogii nie usuwa z naszego życia ani prawica ani lewica ani centrum. Wygodnictwo i „bezpieczeństwo” państwowe i społeczne w głównym nurcie informacyjnym opiera się na kłamliwym operowaniu słowem KATASTROFA sugerującym wprost wykluczenie zamachu. Uważam ,że znawcy tematu smoleńskiego piszący/mówiący wiele o sugestii zamachu używając określenia KATASTROFA sami szufladkują to zdarzenie do dziedziny ABSURDU czyli sprzeczności.
Słowo katastrofa samolotu kwalifikuje zdarzenie do tych które powstają z innych powodów niż zamachy. Badanie pod kątem zamachu wykluczono na początku śledztwa. Czy wykluczenie badania jest jednak dowodem na zwyczajną katastrofę? Dobierajmy więc właściwe słowa do poziomu i stanu obecnej wiedzy na temat tego zdarzenia a nie używajmy bzdurnej nomenklatury wziętej wprost z wersji komisji raportu MAK do celów dociekań w kwestii ewentualnego zamachu ,bo to tak jakby rozmawiać o białym i do celów dowiedzenia ,że jest istotnie białe przyjęto nazewnictwo czarne.
Komentarze